Historia pewnej znajomości – „Agnieszki
Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”
Ona
– „kobieta po przejściach”. On – „mężczyzna z przeszłością”. Ona – lekkoduch,
niebieski ptak. On – dandys, dystyngowany starszy pan. Ona – inteligentna,
błyskotliwa, dowcipna, utalentowana, oryginalna. On – elegancki, szarmancki,
ujmujący, wrażliwy, czarujący. Ona – nie potrafi zapanować nad chaosem w
szufladach i uporządkować listów, albumów, zdjęć, kwiatów, muszelek, kamieni,
ciągle gubi długopisy, wiecznie brakuje jej papeterii. On – dba o ład i
porządek, dwie godziny je śniadanie, nie radzi sobie z naprawami i majsterkowaniem.
Ona – jest duszą towarzystwa i uwielbia podróże. On – otacza się wąskim gronem
znajomych i z przyjemnością oddaje się lenistwu. Agnieszka Osiecka i Jeremi
Przybora – dwie silne osobowości, dwie romantyczne, artystyczne dusze, które
połączyło niezwykłe i jednocześnie burzliwe uczucie.
Agnieszka
Osiecka to wybitna polska poetka, pisarka, dziennikarka, a przede wszystkim
autorka ponad dwóch tysięcy tekstów piosenek, wykonywanych przez Marylę
Rodowicz, Seweryna Krajewskiego czy Irenę Santor. Jeremi Przybora to z kolei
poeta, prozaik i scenarzysta, znany jako współtwórca Kabaretu Starszych Panów.
Historia ich romansu rozpoczęła się 1 lutego 1964 roku. Przybora miał wówczas
49 lat i po raz drugi był żonaty. Miał dwoje dzieci – Martę i Konstantego.
Osiecka natomiast była 28-letnią rozwódką. Burzliwa miłosna przygoda zakończyła
się w czerwcu 1966 roku, a jej owocem jest pełna namiętności i czułości
korespondencja kochanków, opublikowana i opatrzona przedmową oraz komentarzami
przez Magdę Umer.
„Agnieszki
Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze” to zbiór
miłosnych listów, telegramów, wzbogacony o liczne fotografie, pocztówki, kartki
z dopiskami. To przede wszystkim piękna, ujmująca, wzruszająca opowieść, z
której wyłania się obraz uczucia niebanalnego, magicznego, intymnego,
ukrywanego przed całym światem.
„Panienko z Kępy!”, „Lakoniczna Moja!”,
„Moja Ty Nieprawdopodobna!”, „Ondyno Powiatu Piskiego!”, „Śpiewaczko Moja
Ucieszna!”, „Safo Słowieńska!”, „Niewymienna Moja Na Nic!”, „Ostatnia Moja
Szanso!”
Każdy
list był wyjątkowy. Oryginalny. Czarujący. Specjalny dla ukochanego adresata.
„Moja Północna, Jasna, zupełnie Rewelacyjna,
Nienagladnaja (po polsku nie ma takiego słowa), Pięknoimienna Agnieszko o
uszach jak skrzydełka motyla – wiesz jakiego”
„Jesteś pierwszym, najpierwszym i
zupełnie jedynym mężczyzną, przez którego robi mi się czarno w oczach i słodko
w ustach, i zupełnie nieprzytomnie w głowie”
Agnieszka
i Jeremi posługiwali się własnym, poetyckim językiem. Znanym tylko sobie
szyfrem. Unikali patosu, pustych frazesów. Charakteryzował ich kunsztowny styl
wypowiedzi i niebanalne metafory czy porównania. Jak nikt inny potrafili pisać
o miłości. Jeremi potrafił poświęcić wiele stron listu zachwycaniu się urodą
ukochanej – jej „bardzo kruchymi, gotyckimi i strasznie utalentowanymi
palcami”, oczami – „wiosennymi sadzawkami -wniebowstąpionkami”, a nawet
obojczykiem – „Rubikonem kobiety”. Uwielbiał jej uszy i niczym troskliwy opiekun
kazał jej o nie bezwzględnie dbać. Agnieszka „w rewanżu” zachwycała się Jeremim
w granatowym szlafroku, w smokingu, w brązowym płaszczu, w szaliku w
kratkę, wspominała Jeremiego śpiewającego, śmiejącego się i opowiadającego
o Tomaszu Mannie…
„Całuję Cię i ściskam do utraty tchu i
zahamowania krwiobiegu!”
Zakochani
bez reszty, do szaleństwa, do utraty tchu. Nie potrafili bez siebie żyć. W oczekiwaniu
na kolejny list wysyłali telegramy. Żartowali, przekomarzali się, droczyli,
jakby oboje mieli znów po 20 lat. Czy taka miłość się jeszcze zdarza?
„Jedną
ręką morduję koszmarnie kwaśnego grapefruita, drugą ręką opędzam się od
ciocinego czarnego kota, który łazi mi po papierach, słońce świeci na Twoje
róże, jestem sama w domu, wszyscy gdzieś poszli, z ogródka wyposażonego w
kaktusy i amorki zagląda wiosna, jest późne popołudnie i znów piszę do Ciebie”
Z
każdego listu, fragmentu, zdania, słowa biło niezwykłe ciepło, czułość i troska.
Nawet wtedy, gdy pisali o prozaicznych sprawach, o życiu codziennym, planach,
podróżach, odwiedzonych miejscach, obejrzanych musicalach i spektaklach
teatralnych. Tak jakby chcieli przez chwilę zapomnieć o rozłące, poczuć się
tak, jakby byli blisko, mimo że czasem dzieliły ich tysiące kilometrów.
„Okazuje się, że mam o jedną, Twoją,
parę oczu za mało, żeby dostrzec uroki tej miejscowości”
„Agnieszko, Ty mi trochę coś zanadto
wyjeżdżasz, ja już tak dalej nie mogę!”
Tęsknota
była towarzyszką ich życia. Londyn, Warszawa, nawet Paryż tracił swój czar
i magiczną atmosferę, gdy w pobliżu nie było ukochanej osoby.
„Nawet
Ciebie już nie kocham, Jeremi. Ani siebie, ani niczego”
Uczucie
zaczęło wygasać. Zakochani, którzy jeszcze wczoraj nie mogli bez siebie żyć,
dzisiaj nie mogą pokonać dzielących ich różnic. Może ustatkowany Jeremi nie
mógł nadążyć za bujającą w obłokach poetką, która ciągle podróżowała i
odkładała termin powrotu? Może miał pretensje o zbyt lakoniczne listy? Może
Agnieszce znudziło się życie u boku nieskorego do szaleństw, dystyngowanego
pana?
Od
1967 roku zakochani nie utrzymywali ze sobą żadnego kontaktu. Po płomiennym
uczuciu pozostało mnóstwo utworów, na które - dzięki poznaniu historii tej
niezwykłej znajomości – można obecnie spojrzeć z nieco innej perspektywy. Miłość
była bowiem dla Osieckiej i Przybory niekończącą się inspiracją i natchnieniem,
dzięki czemu kolejne etapy ich zauroczenia znajdują odzwierciedlenie w znanych
i cenionych do dziś piosenkach, jak choćby „ Na całych jeziorach – ty”, „Trafił
swój na swego”, „Mówiłam żartem” czy „Moja dziewuszka nie ma serduszka”.
Pozostała
również piękna, czasem wzruszająca, a czasem zabawna korespondencja, w której
dawne uczucie jest ciągle żywe. Wraz z kartkami, telegramami i fotografiami została
zamieszczona w starannie wydanym zbiorze, którego strony przypominają prawdziwe
listy i nawet pachną papeterią, przeszłością. Czytanie tej niezwykłej
korespondencji jest niecodziennym, emocjonującym przeżyciem. Chwilami czułam
się jak nieproszony gość, który wnikliwie przegląda cudzy pamiętnik i otwiera bez
pozwolenia kolejne pudełka skrywające pamiątki i tajemnice. Każda kolejna
strona rozbudzała we mnie jednak niepohamowaną ciekawość, i z zapartym
tchem zagłębiałam się w niezwykłe listy, zapominając o całym świecie.
Lektura
skłoniła mnie również do smutnej i niepokojącej refleksji. Wraz z końcem
miłości dwojga artystów epoka pisania listów zaczęła chylić się ku upadkowi.
Współcześnie, w dobie e-maili i SMS-ów, epistolografia nieuchronnie zanika. Ze
świecą w ręku można szukać ludzi, którzy nie zapomnieli o pięknej sztuce
pisania listów. Obawiam się nawet, że trudno byłoby dziś dostać piękną, ozdobną
papeterię. A szkoda, gdyż oczekiwanie w napięciu na list i otwieranie koperty
drżącymi rękami to cudowne uczucie.
„Agnieszki
Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze” to prawdziwa
uczta dla oczu i uszu, dzięki pięknemu, starannemu, dopracowanemu w szczegółach
wydaniu oraz dołączonemu do książki audiobookowi z listami czytanymi przez
Piotra Machalicę i Magdę Umer. Chociaż drogi kochanków ostatecznie się
rozeszły, to po ich burzliwym romansie pozostał trwały ślad w postaci zebranych
w jedną całość listów, które czyta się z zapartym tchem i wypiekami na twarzy.
Mam nadzieję, że dzięki tej lekturze wielu ludzi sięgnie po długopis, kartkę i
przeleje swe emocje na papier, a potem wyśle zamknięte w kopercie uczucia
bliskiej osobie. Kto wie, może zwykły,
tradycyjny list będzie początkiem magicznej, miłosnej przygody?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz