niedziela, 19 lipca 2015

Prezentacja książki "Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze" [język polski/liceum]



Historia pewnej znajomości – „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”


Ona – „kobieta po przejściach”. On – „mężczyzna z przeszłością”. Ona – lekkoduch, niebieski ptak. On – dandys, dystyngowany starszy pan. Ona – inteligentna, błyskotliwa, dowcipna, utalentowana, oryginalna. On – elegancki, szarmancki, ujmujący, wrażliwy, czarujący. Ona – nie potrafi zapanować nad chaosem w szufladach i uporządkować listów, albumów, zdjęć, kwiatów, muszelek, kamieni, ciągle gubi długopisy, wiecznie brakuje jej papeterii. On – dba o ład i porządek, dwie godziny je śniadanie, nie radzi sobie z naprawami i majsterkowaniem. Ona – jest duszą towarzystwa i uwielbia podróże. On – otacza się wąskim gronem znajomych i z przyjemnością oddaje się lenistwu. Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora – dwie silne osobowości, dwie romantyczne, artystyczne dusze, które połączyło niezwykłe i jednocześnie burzliwe uczucie.

Agnieszka Osiecka to wybitna polska poetka, pisarka, dziennikarka, a przede wszystkim autorka ponad dwóch tysięcy tekstów piosenek, wykonywanych przez Marylę Rodowicz, Seweryna Krajewskiego czy Irenę Santor. Jeremi Przybora to z kolei poeta, prozaik i scenarzysta, znany jako współtwórca Kabaretu Starszych Panów. Historia ich romansu rozpoczęła się 1 lutego 1964 roku. Przybora miał wówczas 49 lat i po raz drugi był żonaty. Miał dwoje dzieci – Martę i Konstantego. Osiecka natomiast była 28-letnią rozwódką. Burzliwa miłosna przygoda zakończyła się w czerwcu 1966 roku, a jej owocem jest pełna namiętności i czułości korespondencja kochanków, opublikowana i opatrzona przedmową oraz komentarzami przez Magdę Umer.

„Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze” to zbiór miłosnych listów, telegramów, wzbogacony o liczne fotografie, pocztówki, kartki z dopiskami. To przede wszystkim piękna, ujmująca, wzruszająca opowieść, z której wyłania się obraz uczucia niebanalnego, magicznego, intymnego, ukrywanego przed całym światem.

„Panienko z Kępy!”, „Lakoniczna Moja!”, „Moja Ty Nieprawdopodobna!”, „Ondyno Powiatu Piskiego!”, „Śpiewaczko Moja Ucieszna!”, „Safo Słowieńska!”, „Niewymienna Moja Na Nic!”, „Ostatnia Moja Szanso!”

Każdy list był wyjątkowy. Oryginalny. Czarujący. Specjalny dla ukochanego adresata.

„Moja Północna, Jasna, zupełnie Rewelacyjna, Nienagladnaja (po polsku nie ma takiego słowa), Pięknoimienna Agnieszko o uszach jak skrzydełka motyla – wiesz jakiego”

„Jesteś pierwszym, najpierwszym i zupełnie jedynym mężczyzną, przez którego robi mi się czarno w oczach i słodko w ustach, i zupełnie nieprzytomnie w głowie”

Agnieszka i Jeremi posługiwali się własnym, poetyckim językiem. Znanym tylko sobie szyfrem. Unikali patosu, pustych frazesów. Charakteryzował ich kunsztowny styl wypowiedzi i niebanalne metafory czy porównania. Jak nikt inny potrafili pisać o miłości. Jeremi potrafił poświęcić wiele stron listu zachwycaniu się urodą ukochanej – jej „bardzo kruchymi, gotyckimi i strasznie utalentowanymi palcami”, oczami – „wiosennymi sadzawkami -wniebowstąpionkami”, a nawet obojczykiem – „Rubikonem kobiety”. Uwielbiał jej uszy i niczym troskliwy opiekun kazał jej o nie bezwzględnie dbać. Agnieszka „w rewanżu” zachwycała się Jeremim w granatowym szlafroku, w smokingu, w brązowym płaszczu, w szaliku w kratkę, wspominała Jeremiego śpiewającego, śmiejącego się i opowiadającego o Tomaszu Mannie…

„Całuję Cię i ściskam do utraty tchu i zahamowania krwiobiegu!”

Zakochani bez reszty, do szaleństwa, do utraty tchu. Nie potrafili bez siebie żyć. W oczekiwaniu na kolejny list wysyłali telegramy. Żartowali, przekomarzali się, droczyli, jakby oboje mieli znów po 20 lat. Czy taka miłość się jeszcze zdarza?

 „Jedną ręką morduję koszmarnie kwaśnego grapefruita, drugą ręką opędzam się od ciocinego czarnego kota, który łazi mi po papierach, słońce świeci na Twoje róże, jestem sama w domu, wszyscy gdzieś poszli, z ogródka wyposażonego w kaktusy i amorki zagląda wiosna, jest późne popołudnie i znów piszę do Ciebie”

Z każdego listu, fragmentu, zdania, słowa biło niezwykłe ciepło, czułość i troska. Nawet wtedy, gdy pisali o prozaicznych sprawach, o życiu codziennym, planach, podróżach, odwiedzonych miejscach, obejrzanych musicalach i spektaklach teatralnych. Tak jakby chcieli przez chwilę zapomnieć o rozłące, poczuć się tak, jakby byli blisko, mimo że czasem dzieliły ich tysiące kilometrów.

„Okazuje się, że mam o jedną, Twoją, parę oczu za mało, żeby dostrzec uroki tej miejscowości”

„Agnieszko, Ty mi trochę coś zanadto wyjeżdżasz, ja już tak dalej nie mogę!”

Tęsknota była towarzyszką ich życia. Londyn, Warszawa, nawet Paryż tracił swój czar i magiczną atmosferę, gdy w pobliżu nie było ukochanej osoby.

 „Nawet Ciebie już nie kocham, Jeremi. Ani siebie, ani niczego”

Uczucie zaczęło wygasać. Zakochani, którzy jeszcze wczoraj nie mogli bez siebie żyć, dzisiaj nie mogą pokonać dzielących ich różnic. Może ustatkowany Jeremi nie mógł nadążyć za bujającą w obłokach poetką, która ciągle podróżowała i odkładała termin powrotu? Może miał pretensje o zbyt lakoniczne listy? Może Agnieszce znudziło się życie u boku nieskorego do szaleństw, dystyngowanego pana?

Od 1967 roku zakochani nie utrzymywali ze sobą żadnego kontaktu. Po płomiennym uczuciu pozostało mnóstwo utworów, na które - dzięki poznaniu historii tej niezwykłej znajomości – można obecnie spojrzeć z nieco innej perspektywy. Miłość była bowiem dla Osieckiej i Przybory niekończącą się inspiracją i natchnieniem, dzięki czemu kolejne etapy ich zauroczenia znajdują odzwierciedlenie w znanych i cenionych do dziś piosenkach, jak choćby „ Na całych jeziorach – ty”, „Trafił swój na swego”, „Mówiłam żartem” czy „Moja dziewuszka nie ma serduszka”.

Pozostała również piękna, czasem wzruszająca, a czasem zabawna korespondencja, w której dawne uczucie jest ciągle żywe. Wraz z kartkami, telegramami i fotografiami została zamieszczona w starannie wydanym zbiorze, którego strony przypominają prawdziwe listy i nawet pachną papeterią, przeszłością. Czytanie tej niezwykłej korespondencji jest niecodziennym, emocjonującym przeżyciem. Chwilami czułam się jak nieproszony gość, który wnikliwie przegląda cudzy pamiętnik i otwiera bez pozwolenia kolejne pudełka skrywające pamiątki i tajemnice. Każda kolejna strona rozbudzała we mnie jednak niepohamowaną ciekawość, i z zapartym tchem zagłębiałam się w niezwykłe listy, zapominając o całym świecie.

Lektura skłoniła mnie również do smutnej i niepokojącej refleksji. Wraz z końcem miłości dwojga artystów epoka pisania listów zaczęła chylić się ku upadkowi. Współcześnie, w dobie e-maili i SMS-ów, epistolografia nieuchronnie zanika. Ze świecą w ręku można szukać ludzi, którzy nie zapomnieli o pięknej sztuce pisania listów. Obawiam się nawet, że trudno byłoby dziś dostać piękną, ozdobną papeterię. A szkoda, gdyż oczekiwanie w napięciu na list i otwieranie koperty drżącymi rękami to cudowne uczucie.


„Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze” to prawdziwa uczta dla oczu i uszu, dzięki pięknemu, starannemu, dopracowanemu w szczegółach wydaniu oraz dołączonemu do książki audiobookowi z listami czytanymi przez Piotra Machalicę i Magdę Umer. Chociaż drogi kochanków ostatecznie się rozeszły, to po ich burzliwym romansie pozostał trwały ślad w postaci zebranych w jedną całość listów, które czyta się z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Mam nadzieję, że dzięki tej lekturze wielu ludzi sięgnie po długopis, kartkę i przeleje swe emocje na papier, a potem wyśle zamknięte w kopercie uczucia bliskiej osobie. Kto wie, może  zwykły, tradycyjny list będzie początkiem magicznej, miłosnej przygody?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz